piątek, 24 maja 2013

Rozdział 19

„ Zayn ”
Wczorajsza noc była wspaniała. Mam nadzieję,że Alex nie żałowała podjętego wyboru. Obudziłem się około godziny wpół do dziewiątej,co mnie zdziwiło bo po pół przespanej nocy powinienem spać co najmniej do dziesiątej. Zaraz gdy otworzyłem oczy uśmiechnąłem się szeroko. Leżałem a w moich objęciach spała Alex,która wyglądała tak słodko. Nie chciałem wstawać z łóżka aby jej nie obudzić,więc leżałem. Patrzyłem na jej piękną twarz i wtedy zdałem sobie sprawę jaki mam skarb. Wiedziałem,że wczorajsza noc była dla niej trudna. Ale sama się na nią zgodziła. Nie namawiałem jej do seksu bo wyszedłbym na kretyna. Mógłbym czekać na seks z nią wieki ale jednak cieszę się,że stało się to wczoraj.

„ Alex ”
Obudziłam się i ujrzałam,że leżę w ramionach Zayna,który przygląda mi się. Wtedy przypomniała mi się wczorajsza noc. Było cudownie i nie żałuję,że się na to zdecydowałam! Uśmiechnęłam się tak jak on i pocałowałam go w ramię.
- Cześć kochanie.-powiedziałam po czym oparłam głowę o łokieć i pocałowałam go w czoło.
- Cześć skarbie.-powiedział po czym również oparł głowę o rękę i dodał- Jak ty słodko spisz.
- O! Ty chyba nie widziałeś siebie jak śpisz.-powiedziałam po czym pocałowałam go namiętnie. Przeturlaliśmy się. Zayn leżał na mnie opierając się dłońmi o łóżko.
- Jak ja cie kocham.-powiedział.
- Nie tak jak ja ciebie-odparłam po czym pocałowałam go w usta.
Przez następne pół godziny leżeliśmy obok siebie i rozmawialiśmy. Po chwili ubraliśmy się i wyszliśmy z domku. Obydwoje zadowoleni wstąpiliśmy do kawiarenki na śniadanie. Zaraz później chodziliśmy we dwoje po parku. Napisałam do mamy SMS-a,żeby się nie martwiła bo jestem z Zayn'em i u niego wczoraj nocowałam. Nie odpisała nic. Pewnie zżerała ją zazdrość ale co tam!
Usiedliśmy na ławeczce i głośno się śmiejąc rozmawialiśmy. Nie wiem co mi przyszło do głowy ale ten seks chyba bardzo mocno nas do siebie zbliżył.
Po kilku godzinach wróciłam do domu. Była godzina trzynasta czterdzieści pięć. Na wejściu zobaczyłam rozzłoszczoną matkę,która mówiła jaka to jestem nieodpowiedzialna nie wracając na noc. Chwilę ' porozmawialiśmy ' i znikłam w pokoju. Szukałam odpowiednich rzeczy na dzisiejszy trening. Nie mówiłam o niczym mamie. Nie chciałam aby wiedziała,że wracam do tańca. Ojciec byłby dumny ale nie ona...
W końcu znalazłam ciuchy odpowiednie na trening.
Gdy tylko się ubrałam lewą nogawkę spodni podwinęłam do kolana a drugiej pozwoliłam opaść przy kostce. Zawsze tak robiłam. Zeszłam na dół i rozsiadłam się na kanapie w salonie. Włączyłam telewizję. Akurat trafiłam na powtórki You Can Dance. Oglądałam i podziwiałam jak inni tańczą. Oglądanie przerwał mi telefon od Don. Odebrałam i zaczęłyśmy rozmawiać. Opowiedziała mi,że jak Zayn wrócił do domu to był jakiś radosny i nie wie co się stało. Zaczął nawet tańczyć a on przecież tak tego nie lubi. Nie lubi bo nie umie. Mogę się założyć, że byłby znakomity. Opowiedziałam o wszystkim Don,która była bardzo zaskoczona tym co jej powiedziałam. Zresztą się jej nie dziwię. Rozmawiałyśmy bardzo długo. W końcu zakończyłyśmy naszą ciekawą konwersację. Do salonu wpadła mama i zaczęła piszczeć,że pod nasz dom podjechał jakiś przystojniak. Raptownie spojrzałam na zegarek ' 15.05 '. CO KURWA?!
Jak ten czas leci. Pożegnałam się z podnieconą matką po czym wyszłam przed dom.
- Cześć!-przywitaliśmy się po czym Josh otworzył mi drzwi do samochodu. Posłusznie wsiadłam. Jaki dżentelmen!
- A co jak im się nie spodobam?-spytałam gdy byliśmy już w drodze.
- To niemożliwe!-wykrzyknął i zaczęliśmy się śmiać.
W końcu dojechaliśmy do domu Josh'a. Była to ogromna posiadłość,wokół której był soczyście zielony żywopłot. Weszliśmy na podwórko. Po lewo był basen a po prawo piękny ogród i fontanna.
- Ale tu jest pięknie!-powiedziałam podchodząc i wąchając róże.
- Cieszę się,że ci się podoba.-powiedział z uśmiechem Josh po czym wprowadził mnie do domu.
Weszliśmy do środka. Widok był jeszcze ładniejszy. Ogromny salon,w którym przewyższały jasne barwy oraz sufit zamieszczony wysoko. Duże okna oraz bardzo ładny dywan na podłodze. Niesamowicie. Mówiąc jednym słowem. Dalej była kuchnia,łazienka i drzwi do sali treningowej. Zanim jednak tam weszliśmy Josh pokazał mi resztę domu. Miał naprawdę bardzo duży i piękny dom. A mieszkał sam. W końcu otworzył mi drzwi od salki i wszedł zaraz za mną. Zobaczyłam pięć osób siedzących w kółku. Śmiali się głośno i nawet nie słyszeli,że weszliśmy. W sali było pełno luster a podłoga była pokryta matą do ćwiczeń. ' Niebo ' pomyślałam i z uśmiechem rozglądałam się dookoła. Poczułam jak Josh łapie mnie za dłoń i ciągnie za sobą.
- Ludzie,przedstawiam wam Alex.-powiedział gdy podeszliśmy i nagle zapadła cisza.
- Siema.-powiedziałam nie wiedząc jak się zachować . Patrzyli na mnie z uśmiechem.
- Miło cię poznać.-powiedziała jakaś dziewczyna.
- To ta sama,o której mówiłeś,że jest śliczna!? To fajnie!- powiedział jakiś chłopak wstając. Nagle wstali wszyscy.
Josh zaczął nas przedstawiać. Okazało się,że jestem najmłodsza z nich wszystkich. Alice miała 19 lat a Ashley była w moim wieku,czyli nie byłam sama! Chłopcy mięli po dwadzieścia lat.
A więc poznałam Chris'a. Był brunetem i miał ładny uśmiech. Alice,która wydawała się być bardzo miła. Ashley,która była istną pięknością ale wydawała się być nieco wredna. Justina,który miał przepiękne oczy oraz był nieco niski no i w końcu Conora,który wydał się strasznie poważny a na dodatek, był bratem bliźniakiem Chris'a. Zaczęliśmy śmiać się aż w końcu Josh postanowił,że lepiej będzie nam się pracowało jeżeli ja im opowiem coś o sobie i wyznam dlaczego tańczę. A,że ja jestem nowa i nie znam reszty to oni mi coś opowiedzą o sobie. Usiedliśmy w kółku jak na spotkaniach Anonimowych Alkoholików i zaczęłam :
- A więc jak wiecie jestem Alex Dione i mam 18 lat. Mam chłopaka o imieniu Zayn- w tym momencie Josh spojrzał raptownie na mnie a Ashley zrobiła minę typu ' Chyba nie ten co myślę'- Mieszkam z mamą w Bradford. Mam polskie korzenie. Czemu tańczę? Hmm...Tańczę dzięki mojemu tacie. Kiedyś sam tańczył ale miał kontuzję kolana. Nie mógł robić tego co kocha do końca życia. Właściwie to dla niego tutaj jestem i mam zamiar z wami tańczyć. Matka nigdy nie wierzyła w moje umiejętności. Nigdy nie widziała jak tańczę. Uważała,że to głupota. Zaczęłam jak miałam siedem lat. Wiele rzeczy mnie wtedy przytłaczało... Od pewnego czasu skończyłam z tańcem. A może nawet bardzo długo nie tańczę. Teraz mam osiemnaście lat a przestałam robić to co dawało mi radość gdy miałam dwanaście. Właśnie wtedy zmarł mój tata... Przychodzi taki czas życiu, że mimo wszystko zaczynamy tęsknic za przeszłością. Tak jest teraz. Tęsknię za tańcem.- wszyscy patrzyli na mnie z fascynacją więc kontynuowałam- Taniec zawsze dawał mi wolność. Gdy to robiłam byłam w stu procentach sobą. Jako szesnastolatka wpadłam w złe towarzystwo...Ludzie nie zmieniają się bez powodu. Zmieniają się pod wpływem pewnych osób i zdarzeń. Tak było ze mną... Jednak taniec mnie uratował, dzięki niemu ocalałam. Zaczynałam w domu przed lustrem. Robiłam różne dziwne ruchy, z których dzisiaj się śmieję. Nie wierzyłam wtedy,że mogę tańczyć tak jak robię to dziś. Ale przy każdym potknięciu, zwątpieniu i złości tata mi powtarzał " Nie poddawaj się. Bądź po prostu sobą a osiągniesz wszystko. Nigdy nie rezygnuj ze swych marzeń. Poczekaj aż czas wszystko ukarze ". Miał rację. Nie poddałam się i później tańczyłam na ulicy.-dostrzegłam,że Alice ma łzy w oczach. Nie wiem dlaczego, a Justin się uśmiecha. Pewnie też wywodzi się z ulicy. Mówiłam dalej- Po prostu. Wiem,że brzmi to dziwacznie ale tak naprawdę na ulicy nauczyłam się wszystkiego. Bitwy taneczne i te sprawy. Później dołączyłam do grupy tanecznej mojego kolegi. Jednak nie udało się i rozpadliśmy się. Każdy poszedł w swoją stronę. Pamiętam doskonale co stało się gdy umarł mój ojciec. Poszłam do garażu i płacząc tańczyłam. To był mój ostatni taniec. Taniec... Ostatniej szansy. W końcu zrozumiałam,że muszę po prostu zaakceptować to,ze ludzie zostaną w naszych sercach,nawet jeśli nie będzie ich w naszym życiu... Mój tata jest ze mną do dziś... Właśnie w nim. W moim sercu. A możecie go odnaleźć patrząc jak tańczę.- Skończyłam a Alice wstała i usiadła przy mnie. Przytuliła mnie mówiąc :
- Jak ty pięknie potrafisz opowiadać!-powiedziała po czym otarła łzy spływające z jej oczu.
Po kilkunastu minutach gdy już każdy się przedstawił i opowiedział o sobie przeszliśmy do treningu. Josh puszczał nam co chwila jakieś nowe kawałki. W końcu ustało na tym,że zatańczymy do kawałka Justina Biebera ' Boyfriend '. To naprawdę bardzo taneczny numer jeśli chodzi o rodzaj tańca jaki wykonujemy my. Zaczęliśmy od podstawy. Rozgrzewaliśmy się śmiejąc się ciągle. Po piętnastominutowej rozgrzewce zaczęliśmy w końcu układać kroki. Początek wymyślił Josh. Później dołączyła się Ashley. W końcu i ja pokazałam parę kroków,które można by było umieścić w układzie. Po upływie dwóch godzin układ był ułożony. Teraz tylko wszystko ćwiczyliśmy i powtarzaliśmy. Wyszedł on nam bardzo fajnie. Do konkursu został tydzień,jak to powiedział Josh. Musimy wziąć się do roboty jeśli chcemy wygrać...
Po kilku godzinach trening wreszcie się skończył. Roześmiani wyszliśmy z sali a Josh zaprosił nas do salonu. Gdy już wszyscy siedzieliśmy a Josh przyniósł nam coś do picia spytałam :
- Ekhem... A jak nasza grupa w ogóle się nazywa?-gdy tylko to powiedziałam Josh się uśmiechnął,usiadł przy mnie na kanapie i powiedział:
- JSJ.-powiedział i upił łyk swojej Coli.
- DżejEsDżej?-powtórzyłam i się uśmiechnęłam.
- Tak, a co za dziwacznie?-spytał Conor.
- Nie jest ok!-powiedziałam po czym dalej rozmawialiśmy ale tym razem o czymś innym.
Po upływie kilkunastu minut zmęczona i wykończona,ale zarazem zadowolona szykowałam się do wyjścia do domu. Wszyscy się już rozeszli.
- Może cię odwiozę?-spytał Josh gdy odprowadzał mnie do drzwi.
- Nie naprawdę nie trzeba.-powiedziałam zatrzymując się.
- Oj nie marudź!-powiedział i śmiejąc się wyszliśmy z domu.
Po chwili drogi byłam już pod domem. Pożegnałam się z Josh'em i weszłam po cichu do domu.
- Gdzie ty byłaś?! Wiesz,która jest godzina?!-wrzasnęła mama gdy wchodziłam po schodach na górę.
- Tak. Jest 22.50.-powiedziałam po czym weszłam na górę i zniknęłam w łazience.
Mama jeszcze coś tam paplała sama do siebie. Mało mnie obchodziło co. Byłam taka zmęczona. Dobrze,że jednak jutro nie będzie treningu. Josh powiedział,że możemy się wszyscy spotkać o piętnastej w skateparku i po prostu pogadać. To nas do siebie zbliży. Zgodziliśmy się. Po wzięciu kąpieli szybko wróciłam do pokoju i migiem zasnęłam.

„ Don”
Dzień minął mi bardzo szybko. Bardzo brakowało mi Alex. Nie odzywała się długo. Znaczy dla mnie to było długo. Leżałam na łóżku,w swoim pokoju i myślałam co będzie dalej. Alex będzie miała dla mnie coraz mniej czasu. Treningi,spotkania z Zayn'em no i pewnie nowi przyjaciele z grupy. Cieszyłam się,że robi to co kocha ale bałam się,że utracimy przez to kontakt. Pff...
Przekręciłam się na drugi bok i postanowiłam sobie ' Jutro spotkam się z Alex! '


Ale mnie dłuuugo nie było.
Przepraszam. Mój tata jest chory i jest mi ciężko.
Miałam dodać nowych bohaterów, którzy występują w tym rozdziale ale dodam przy następnym rozdziale.
I TAK WAS KOCHAM !

2 komentarze: